poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Rozdział 130

Nazajutrz obudziło ją głośne walenie do drzwi.
- George i Suzanne Weasleyowie mają natychmiast stawić się na śniadanie! - wrzask Freda rozniósł się aż na parter klatki schodowej.
Lupin jęknęła cicho. Zakrywając się kołdrą, wtuliła się w rozgrzany tors rudzielca, który jeszcze smacznie chrapał tuż obok. Jednak drugi bliźniak wcale nie odpuszczał.
- Nie po to cały poranek uczyłem się rozbijać jajka, abyście teraz to zmarnowali!
- Zaraz przyjdziemy! - odkrzyknął nagle George, na co Suzanne lekko drgnęła z zaskoczenia.
Poczuła na swojej talii wzmocniony uścisk.
- Myślałaś, że ten wrzask mnie nie obudził? - zakpił. - Nie jestem X Manem, aby być odpornym na takie dźwięki - Zachrypnięty z rana głos chłopaka sprawił, że Suzanne momentalnie poczuła ścisk w żołądku. 
- Siła przyzwyczajenia potrafi wiele - usprawiedliwiła się, niechętnie siadając.
George jednak nie miał zamiaru wstać. Położył dłoń na kolanie Lupin i przymknął oczy, chcąc wrócić do krainy snu. 
- Georgie, błagam. Twój brat zaraz wyważy drzwi - Suzanne nachyliła się nad rudzielcem i po chwili namysłu, krótko pocałowała go w usta.
Chłopak momentalnie mruknął z zadowoleniem. Wystawił dłoń, aby przytrzymać twarz dziewczyny przy sobie, jednak Lupin szybko się odsunęła.
Otworzył oczy, patrząc na nią oskarżycielsko.
- Wstaniesz, mości książe?
- Nie przerwę swojego snu. - Lupin parsknęła, na co George oblizał usta. - Chcesz wiedzieć, o czym ten sen. - Dziewczyna posłała mu kpiący uśmiech.
- Nie bardzo. Chcę wstać i nie prowokować Freda.
- Śniło mi się... - George podniósł się na przedramionach tak gwałtownie, że Suzanne odsuwając się od niego, upadła plecami na meterac. - że dobrowolnie mnie pocałowałaś, a potem nie postanowiłaś się wszystkiego wyprzeć. - Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Masz fantazję - odparła w momencie, w którym George nachylił się nad nią i przyszpilając do łóżka, namiętnie pocałował.
Z jej warg wydobył się tylko cichy jęk, zanim drzwi od pokoju wyważył Fred, mający jeszcze skorupki jajek na swoich włosach.
- TAK! - wrzasnął najgłośniej podczas ostatniego kwadransa, z rozbawieniem obserwując jak brat i Lupin pośpiesznie odrywają się od siebie.
- Zapukać nie łaska? - warknął George. Lupin nie mogła z siebie wydobyć ani słowa. Za bardzo była zażenowana tą sytuacją.
- Wiedziałem, że te jęki w nocy to była wasza sprawka, ale nie sądziłem, że dzisiaj będziecie mieć jeszcze na to energię. - Puścił im oczko.
- My przecież wcale nie... - momentalnie zaprzeczył George.
- Suzanne...? - Fred przeniósł swoje spojrzenie na dziewczynę.
- Nie rozumiem twojej aluzji, dlatego na nią nie odpowiem. - Posłała mu ironiczny uśmiech, wstając. Wyminęła go pośpiesznie i skierowała się do łazienki.
- Seks, Lupin! Chodziło mi o seks! - Usłyszała za drzwiami głos Freda. Parsknęła lekkim śmiechem.
Obmyła twarz wodą, wyczarowując na głowie długie blond włosy. Kiedy przecierała skórę ręcznikiem, zachowywała nadzieję, że George nie dał bratu jasnej odpowiedzi. Brzmiała ona oczywiście NIE, ale przecież Fred i tak by nie uwierzył.
...
Interes bliźniaków pomimo rozkwitającej wojny wcale nie osłabł, a klientów z każdym dniem przybywało. Suzanne, nie mając nic do roboty, starała się im pomóc jak tylko mogła. W tym celu też, przemieniła się w chuderlawego chłopaka o rudawych włosach, a dla pewności nie opuszczała zaplecza, na którym uporządkowywała zamówienia.
Uśmiech nie schodził jej z twarzy.
Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu mogła powiedzieć, że jest naprawdę szczęśliwa. I kto by pomyślał, że wystarczy jej do tego tak nie wiele? 
- Weasley, mamy jeszcze cytrynowe laski na składzie? - Do pomieszczenia wpadł Fred z chytrym uśmiechem na ustach.
- Nie zwracaj się tak do mnie - jęknęła, a jej głos brzmiał niczym jak u chłopca przechodzącego mutację.
- Muszę, Tomy, ponieważ jesteś moim bratem - Posłał jej oko. - Ale twój tok rozumowania dużo bardziej mi się podoba. Jak zamkniemy, nie przestanę cię nazywać Weasley.
- Fred...
- Co mówiłaś? - Zatkał uszy, przelewitywując upragnioną paczkę tuż za sobą.
Suzanne marszcząc czoło, rzuciła szybkie zaklęcie uprzątniające. Po chwili wszystkie przesyłki były nadane i czekały na wysyłkę. Odetchnęła, postanawiając wydostać się z tego nudnego pomieszczenia.
Poprawiając na sobie mundur pracownika sklepu, wmieszała się w tłum klientów, wypatrując kogoś potrzebującego pomocy.
Sklep istotnie tętnił życiem. Z trudem dało się wychwycić osobę, która nie miałaby na twarzy wyrazu radości lub zaskoczenia. Każdy produkt wydawał się ruszać i tańczyć w rytm niesłyszalnej melodii tego miejsca.
Suzanne uśmiechnęła się, widząc na swojej drodze małą dziewczynkę. Dziecko mocowało się z jakąś metalową puszką wewnątrz której gadała zaczarowana laleczka.
- Pomóc ci? - spytała, podchodząc bliżej. Otrzymała jedynie nieme "tak" w odpowiedzi.
Lupin jednym ruchem, nawet nie wyjmując opakowania z rąk dziewczynki, usunęła wieczko, delikatnie odstawiając je na półkę. 
- Uważaj tylko, co przy niej mówisz. Te zabawki bardzo szybko uczą się nowych słów.
- Uczą! - zaklaskała zabawka, jak na potwierdzenie słów przebranej dziewczyny.
Dziewczynka wpatrywała się w Suzanne z zainteresowaniem.
- Umiesz świetnie czarować - wydusiła z siebie, gdy Suzanne miała zamiar już się oddalić.
- Ty też tak będziesz, gdy pójdziesz do Hogwartu - odpowiedziała Lupin bez namysłu.
- Czy ja wiem. - Dziecko zmarkotniało lekko. - Moja mama mówi, że być może nie pójdę do szkoły w przyszłym roku.
Suzanne lekko zmarszczyła brwi. Już miała zapytać dziecka dlaczego, ale w tej samej chwili jej ramię zostało trącone, a koło dziecka znalazła się młoda dziewczyna.
Lupin zamarła, widząc przed sobą twarz Bell.
- Mówiłam, żebyś nie rozmawiała z nieznajomymi! - Kate upomniała dziecko.
- Tylko pomogła... łem jej z produktem - zająknęła się Lupin, nie mogąc oderwać oczu od dziewczyny, której postać budziła tak wiele złych wspomnień.
Lupin zanotowała właściwie tylko tyle, że Bell bardzo wyładniała, a jej figura była zdecydowanie zaokrąglona. 
- Pan tu pracuje? - Bell przechyliła głowę 
- Tak. 
- Nie wiedziałam, że Fred i George kogoś zatrudnili.
- To bardziej forma stażu po znajomości.
- Znajomy? - Bell uniosła brwi.
- Bliski... znajomy - podkreśliła Lupin, dostrzegając George'a na horyzoncie.
Chciała do niego podejść i nie musieć już więcej rozmawiać z Bell, jednak gdy rudzielec zauważył dziewczynę, pomachał do niej i po chwili był już obok nich.
- Katy, dobrze cię widzieć - powiedział, całując dziewczynę w policzek.
Suzanne poczuła, jak kwas gotuje jej się w żołądku i przekręciła wzrok na siostrę dziewczyny, która właśnie zajęła się rozmową z zabawką. Niechętnie przy nich przykucnęła, rzucając jakimś sztampowym pytaniem. Bardzo starannie wychwytywala jednak urywki rozmowy rudzielca z Bell.
- Widzę, że interes kwitnie. Nie wiedziałam, że potrzebujecie kogoś do pomocy. - zagruchała słodko, a Suzanne mogła przysiąc, że ta złapała George'a za przedramię.
- Tak, każda para rąk jest mile widziana. Zwłaszcza teraz, gdy za chwilę zaczynają się ferie.
- Szukacie kogoś jeszcze?
- Póki co raczej nie. A co, ty szukasz łatwego zarobku?
- Każda forma pracy jest w porządku. Zwłaszcza teraz, gdy mam aż za dużo wolnego czasu - jej głos nagle posmutniał.
- Do kiedy masz to zwolnienie?
- Do końca marca mam nie pojawiać się w szkole. Chociaż rodzice zastanawiają się, czy w ogóle mnie puścić. Christie w przyszłym roku zapewne nie pójdzie.
- Bo jak na razie się czujesz?
- Nie najlepiej ale wyjdę z tego. Bardziej martwię się tobą. Wyglądasz okropnie.
- Miałem ostatnio ciężki czas, ale nie bój nic. Jest już o stokroć lepiej. - Uśmiechnął się.
- Mam nadzieję - zachichotała brunetka, po czym podeszła do siostry w chwili, gdy Suzanne odsunęła się od niej.
- Myślałam, że jesteście skłóceni - mruknęła, lustrując profil twarzy rudzielca.
- Stare dzieje - zbył ją. - W obecnych czasach nie należy szukać wrogów wśród sprzymierzeńców.
- Nie lubię jej - zakomunikowała.
George uśmiechnął się kpiąco.
- Jesteś zazdrosna? - rzucił, na co Lupin prychnęła momentalnie.
- Podobałoby ci się, co?
- Nie, chociaż imponujesz mi taką postawą.
Lupin zagryzła wargę.
- Muszę porozkładać paczki.
- Jeszcze jedno - zawołał za nią. Niechętnie odwróciła się w jego kierunku. - Jak następnym razem będziesz podsłuchiwać, staraj się przynajmniej kontrolować swoje ruchy. Lalce, którą bawiła się ta mała, w pewnej chwili urwałaś głowę. - Zaśmiał się.
A Lupin poczerwieniały uszy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz